W jednym Kościele Chrystusowym spotykają się i przenikają wzajemnie ludzie święci i grzeszni. Są tacy, którzy praktykują co niedzielę, jak i ci, którzy się nie narzucają. Obok siebie znajdziesz tych, którzy dopiero co zaczęli szukać Jezusa, oraz tych, którzy z przyzwyczajenia zajmują „swoje” miejsce w Kościele. Mamy w końcu potęgę charyzmatów i posług, z których każdy, naprawdę każdy może dla siebie coś znaleźć. Kościoła nie da się sprowadzić metodą zero-jedynkową do tej czy innej opcji, tak samo jak nie da się z przyczyn oczywistych zrobić tego z Bogiem.
To bogactwo wyraża się w różnorodności, której wspólnym mianownikiem jest serce człowieka oraz to, co się w nim kryje. Na sądzie ostatecznym Bóg nie będzie – niczym skrupulatny sędzia – wykazywał ci twoich błędów co do milimetra. Jemu wystarczy jedno spojrzenie na twoje serce, by wiedzieć jakie było twoje życie. To jaką drogą podążasz na szczyt jest sprawą dalszą. Ważne jest to, czego chce twoje serce.
W wieczornym rachunku sumienia, zdaj sobie szczerze sprawę jak z nim było dzisiaj.